Powrót do biegania i codziennych ćwiczeń po prawie dwutygodniowej przerwie, to bolesne przeżycie ;P Chociaż po poniedziałkowym rozbieganiu wróciłam (ku mojemu najszczerszemu zdumieniu) z najlepszym dotąd wynikiem na takim dystansie, wczoraj już nie było mi do śmiechu. Z łóżka właściwie się zwlokłam, bo wstawaniem bym tego nie nazwała, a zejście po schodach do kuchni okazało się wyczynem na miarę wysokogórskiej wspinaczki. O mamo, jak mnie bolały nogi, ręce i chyba nawet włosy! Wystarczyły dwa tygodnie i całe poprzednie miesiące ćwiczeń i joggingu jakby w ogóle nie istniały. Chyba pierwszy raz w życiu tak żałowałam swojego lenistwa, pizzy i tych wszystkich ciast, które przez ten czas zajadałam, siedząc wygodnie na kanapie i powtarzając sobie, że to już ostatni kawałek, a od jutra znów ćwiczenia i dieta. Jeszcze dziś rano czuję pośladki po przysiadach, a boczki mam tak poobijane hula hop, że każdy gram tłuszczyku na nich odczuwam, jak oddzielną formę życia ;P Jeżeli więc nie czujecie dziś weny, nie macie ochoty, zwyczajnie Wam się nie chce, mówię Wam: nie warto tak się męczyć! Lepiej iść przecierpieć ten nieszczęsny trening dziś, niż osiąść na laurach na kilka dni/tygodni/miesięcy, a potem cierpieć takie katusze. No zwyczajnie nie warto. ;)
Gdybyście jednak przypadkiem nie wierzyli mi na słowo, mam dla Was dodatkową motywację w postaci nowego przepisu na ciasteczka :D Bo nie wiem, jak Was, ale mnie nic tak nie motywuje do ćwiczeń, jak słoik ciastek na kuchennym blacie. Nie umiem przejść obok niego obojętnie, więc wolę przebiec kilka kilometrów i zrobić trochę przysiadów, niż sobie odmówić tej odrobiny przyjemności ;)
Ciasteczka piekłam trzy razy, zanim trafiły na bloga. Po części dlatego, że pierwsze nie wyszły idealnie, a po części dlatego, że szybko sobie z nimi poradziliśmy i Piotrek domagał się kolejnej porcji. Nawet czekoladę mi po pracy dokupił, żebym mogła dalej piec, tak mu zależało :)
W ostatecznej wersji ciastka są już dokładnie takie, jak lubię najbardziej: nieprzesłodzone, lekko chrupiące na zewnątrz i ciągnące w środku. Z białą czekoladą, którą moje ludki-krasnoludki tak lubią oraz pekanami, które po kilkunastu minutach prażenia w piekarniku nadają całości niepowtarzalnego aromatu.
Polecam :)
*przepis z książki „Złota księga czekolady”, z moimi zmianami
Składniki na około 25 ciasteczek:
- 275g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki sody
- 1/8 łyżeczki soli
- 150g białej czekolady, posiekanej lub łezek z białej czekolady (white chocolate chips)
- 50g orzechów pekan, drobno posiekanych
- 150g cukru trzcinowego, np. demerara
- 125g niesolonego masła
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 1 duże jajko
Dodatkowo:
- około 13 orzechów pekan do dekoracji
Wykonanie:
W dużej misce wymieszaj mąkę, sodę, sól oraz posiekaną czekoladę i orzechy. Odstaw na bok.
Masło rozpuść w rondelku i wlej do misy miksera. Dodaj cukier oraz wanilię. Ubijaj na średnich obrotach miksera, aż masa będzie jasna i puszysta. Wbij jajko i zmiksuj do całkowitego połączenia.
Do masy maślanej dodaj wymieszane wcześniej suche składniki. Zmiksuj do połączenia. Masa powinna być dość zwarta.
Z ciasta formuj kulki wielkości sporego orzecha włoskiego i układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Na środku każdej układaj połówkę orzecha, dociskając ją delikatnie.
Piecz ciasteczka w temperaturze 180°C przez około 10 – 12 minut, aż leciutko się zarumienią, ale w środku wciąż będą niedopieczone. Pozostaw je po chwili na blasze, po czym przenieś ostrożnie na kratkę i wystudź całkowicie. Jeżeli wolisz bardziej wypieczone, chrupiące ciastka, piecze je 2 – 5 minut dłużej, aż nabiorą złotego koloru.
Przechowuj w szczelnie zamkniętym pojemniku.
Smacznego :)
Gosiu, gdy tak czytam o Twoich męczarniach, to podziw mam dla Ciebie jeszcze większy :). Ale cóż, coś za coś – poćwiczysz, a potem jakoś łatwiej i milej sięgniesz choćby po te ciasteczka. Oczywiście można po nie sięgnąć bez biegania i ćwiczeń. Tyle, że ta opcja jest w finale gorsza od Twojej. Dużo gorsza. Niestety.. A wracając do ciasteczek, prezentują się bardzo smakowicie :).
PolubieniePolubienie
O zdrowie trzeba dbać, więc warto się ruszać i równoważyć wszystko w diecie. My lubimy słodkości, ale też jadamy poza tym raczej zdrowo. Do tego trochę ćwiczeń, świeże powietrze i nie jest źle :) A ciasteczka pycha, zaręczam :)
Pozdrawiam serdecznie :)
PolubieniePolubienie
Wytrwałości życzę ,bo sama jej nie posiadam .Chcę ciasteczka!.
PolubieniePolubienie