Boże Narodzenie · Ciasteczka

Podwójnie czekoladowe kruche ciasteczka…

podwójnie czekoladowe kruche ciasteczka

Dzisiaj będzie o ciasteczkach idealnych na zimne, ponure dni, ale najpierw też kilka słów o dzieciach, a dokładnie o moim dziecięciu, bo naszła mnie ostatnio pewna refleksja, którą bardzo bym się chciała z kimś podzielić, a dzieci i ciasteczka to w sumie tematy bardzo sobie bliskie, prawda? ;)

Oczywiście możecie śmiało pominąć mój pisemny słowotok i od razu zjechać na dół strony, gdzie znajdziecie przepis na te małe smakołyki ze zdjęcia :)

Ok, więc najpierw będzie o dzieciach, a właściwie o jednym dziecku, bo tyle, jak zapewne część z Was już wie, mam. Krótko więc mówiąc o Zuzi będzie :)

Zuzia ma już 6 lat. Do niedawna wydawało mi się, że czas pędzi zdecydowanie zbyt szybko, ona zbyt szybko rośnie i w ogóle życie nam gdzieś ucieka. Aż pewnego ranka gdzieś pomiędzy „Zuzanko, jedz to śniadanie, bo za chwilę trzeba iść umyć zęby” a „Opowiesz mi za chwilę, a teraz zakładaj szybko buty” dotarło do mnie, że to nie czas pędzi zbyt szybko, a my. To my pozwalamy mu przeciekać przez nasze palce, żyjąc w ciągłym pędzie i wiecznym zabieganiu.

Zuzia nie rośnie zbyt szybko, ona po prostu rośnie. To my przegapiamy większość tego czasu zapatrzeni w kalendarze, zegarki i niekończące się listy rzeczy do zrobienia. I nawet jeśli wydaje nam się, że cały nasz rozkład dnia, miesiąca, czy roku kręci się wokół niej, to tak po prawdzie wcale tak nie jest. Biegamy na przyjęcia urodzinowe, zajęcia pozalekcyjne, place zabaw i parki, bo przecież trzeba pobyć na świeżym powietrzu i odhaczamy kolejne zadania z cyklu „wychowaj szczęśliwe dziecko”, a często wcale tego dziecka w tym wszystkim nie zauważamy.

Od pewnego czasu pracuję bardzo nad tym, żeby więcej się skupiać na Zuzi, niż na tym, co się wokół niej dzieje. Przyglądam się jej, słucham, próbuję zrozumieć, jakie uczucia nią kierują, jakim człowiekiem się staje… To niesamowite, ile można się dowiedzieć o swoim dziecku, gdy się spróbuje je naprawdę poznać, gdy nie rozpatruje się jego zachowań z punktu widzenia rodzica, a po prostu drugiego człowieka.

Zuzia zmienia się z dnia na dzień coraz bardziej i bywa, że ten upływ czasu zaczyna mnie przerażać, że tęsknię trochę za czasami, gdy zajadała kaszki i wszędzie chciała chodzić sama, chociaż ledwie umiała się jeszcze utrzymać na nogach. Ale prawda jest taka, że niesamowicie fascynuje mnie ten czas z nią tu i teraz. Uwielbiam spacerować z nią za rękę rozmawiając o „Dzieciach z Bullerbyn”, które obecnie czytamy; obserwować, jak coraz buduje niepowtarzalną więź z tatą, który jest jej rycerzem w lśniącej zbroi i lekarstwem na wszelkie zło; jak ustala granice swojej niezależności i jak nie daje sobie wmówić niczego, czego nie jesteśmy w stanie poprzeć dowodami lub faktami.

Każdego dnia uczę się, jakim człowiekiem staje się nasza mała Królewna i dzięki temu kocham ją nie mocniej, bo mocniej się już nie da, ale bardziej świadomie, bo nie tylko dlatego, że jest i jest nasza, ale dlatego kim jest.

076

Takimi to właśnie myślami zaprzątam ostatnio swoją matczyną głowę, raz emanując dumą i radością, a raz dając się porwać rodzicielskim niepokojom i obawom. Rozkładam więc to nasze życie na czynniki pierwsze, a potem próbuję sobie wszystko po swojemu poukładać i oszacować. A gdy mi się coś nie chce zgodzić, idę na ogół do kuchni, bo tam mi się myśli najlepiej. Ugotuję Mężowi rosołku, upiekę Córce ciasteczek i wszystko wskakuje na swoje miejsce, i okazuje się, że nie mam co się zamartwiać ;)

I tu właśnie przechodzimy wreszcie do obiecanych wcześniej ciasteczek, upieczonych, jak się być może domyślacie pod wpływem silnej potrzeby rozładowania emocji. Czekoladowych oczywiście, bo nie wiem, jak Wam, ale mi czekolada zawsze pomaga na nadmiar emocji ;P

ciasteczka z czekoladą, czekoladowe drobinki

To jedne z najprostszych do przygotowania ciasteczek, choć może wymagają nieco więcej sprzętu i czasu, niż nasze ukochane ciastka z czekoladą z tego przepisu. Tu akurat pracy jest nieco więcej, ale naprawdę nie nastręczą żadnych trudności nawet kulinarnym nowicjuszom. To bardzo podstawowy przepis i cała trudność polega na tym, że ciasto potrzebuje chwilę czasu w lodówce, więc zdecydowanie nie nadają się na spontaniczne wypieki na ostatnią chwilę.

Te kruche, intensywnie czekoladowe, maślane ciastka sprawdzą się idealnie jako umilacze weekendowego poranka lub specjalnych okazji, takich jak zbliżające się Boże Narodzenie. Ciasto możecie przygotować wieczorem i zostawić na noc w lodówce, po czym upiec rano, wypełniając dom niesamowitym zapachem. Zapewniam Was, że domownicy będą zachwyceni. Możecie je też zamrozić nieupieczone i trzymać tam na tzw. czarną godzinę lub dla niezapowiedzianych gości. Ja zawsze dzielę masę na dwie części i jedną wykorzystuję od razu, a drugą mrożę, zabezpieczając się w ten sposób na wypadek, gdyby zachciało nam się czegoś pysznego, a zabrakło chęci do pracy. No i dzięki temu nie mam możliwości zjedzenia wszystkich od razu, co z pewnością wychodzi na dobre moim biodrom  ;)

Polecam :)

*przepis pochodzi z tej strony

Składniki na około 24 ciastka:

  • 125g miękkiego niesolonego masła
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 2 łyżki mleka
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/4 szklanki kakao
  • 1 szklanka mąki pszennej (plus nieco do podsypywania)
  • około 1/3 szklanki czekoladowych drobinek (chocolate chips) lub drobno posiekanej mlecznej lub gorzkiej czekolady

Wykonanie:

Masło utrzyj z cukrem pudrem oraz solą na jasną puszystą masę. Pod koniec dodaj ekstrakt waniliowy oraz mleko i wmieszaj dokładnie.

W innej misce wymieszaj dobrze mąkę z kakao. Dodaj całość do masy maślanej i zmiksuj do całkowitego połączenia składników. Na koniec wmieszaj czekoladę.

Masę wyłóż na oprószony mąką blat. Jeśli będzie zbyt klejąca, dosyp nieco więcej mąki i ugniataj wszystko, aż się dobrze połączy.

Podziel ciasto na dwie równe części i uformuj każdą z nich w wałek o średnicy około 5cm. Owiń każdy szczelnie folią spożywczą i włóż do lodówki na około 2 godziny, żeby nieco stwardniały. Możesz też zostawić ciasto w lodówce na noc lub zamrozić do wykorzystania innego dnia.

Przed upływem zalecanych dwóch godzin wyłóż blachę do pieczenia papierem, a piekarnik rozgrzej do temperatury 180ºC.

Schłodzone ciasto pokrój na plastry o grubości około 1cm i układaj je na blasze pozostawiając niewielkie odstępy.

Piecz mniej więcej na środku piekarnika przez 10 – 12 minut, po czym przełóż na kratkę do studzenia. Przechowuj do około tygodnia czasu w szczelnie zamkniętym pojemniku.

Smacznego :)

podwójnie czekoladowe kruche ciasteczka

9 myśli na temat “Podwójnie czekoladowe kruche ciasteczka…

    1. To prawda, nie mogę powiedzieć, żebym lubiła wstawać wcześnie, gdy na zewnątrz zimno, ciemno i w ogóle, ale dom pachnący z rana wypiekami naprawdę jest tego wart :

      Polubienie

  1. Piękny wpis i cała prawda o naszych relacjach z dziećmi. Sama mam podobne spostrzeżenia. Dziękuję za ten wpis. Jakoś tak raźniej się zrobiło wiedząc ze są mamy takie jak ja 😉. Pozdrawiam 🤗.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Czasami zapominamy, że nie jesteśmy sami z naszymi małymi i dużymi zmaganiami. Warto więc od czasu do czasu powiedzieć na głos, co nas trapi, bo może ktoś ma podobnie i będzie mu raźniej właśnie :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Polubienie

  2. Fajny przepis :). Moje dziecko ma 4 lata. Też mam podobne przemyślenia :). Spędzam ze swoim dzieckiem bardzo dużo czasu, skupiając się na zabawach z nim i na rozmowach :). Ostatnio rozmowy dotyczą kosmosu i planet ;). Bartuś bardzo chciałby polecieć na którąś z planet ;).

    Polubienie

    1. To fantastyczne, gdy dzieci mają takie piękne plany i marzenia :) Serce rośnie, gdy patrzy się na takiego maluszka pełnego wiary w to, że może wszystko :)

      Polubienie

Dodaj komentarz